piątek, 14 grudnia 2012

home alone

Zostałem sam. Wszyscy gdzieś pojechali.
Przyjechał natomiast Albert. Ale nocą będzie sobie chrapał w drugim pokoju, całe szczęście.
Szkoda, że wolna chata trafia się akurat, gdy muszę romansować z filozofią. Wtorkowy egzamin straszy. Nie da się tutaj poudawać, że się umie, polać wody. Nie pozostaje nic innego jak ogarnięcie prawdy, koncepcji świata, światów, Boga, Siły, rzeczywistości i tego czy faktycznie istniejemy. Ja generalnie złudzeń nie mam, ale starożytni kolesie nie odpuszczali tak łatwo. Mam nadzieję, że moja ulubiona feministka w golfie nie stworzy testu z kosmosu. Ten przecież może być tylko złudzeniem.
Gdy wszyscy wyszli zabrałem się za gruntowne sprzątanie. Jak już się uczyć, to w ogarniętości. Posprzątałem, pozmywałem podłogi, poodkurzałem, odgruzowałem biurko, zrobiłem pranie i litr herbaty.
Można zatonąć w notatkach.

Brak komentarzy:

Prześlij komentarz