Szczęście, że Velvet.
Kinga stwierdziła, że to dlatego, że nie miałem dwóch długich rękawów. Jej babcia wie co mówi - jak zimno - tylko dwa długie rękawy ochronią. W ogóle, poznawanie babci swojej kobiety to też jest historia.
Jeśli wydaje Wam się, że jesteście wyszczekani i GENERALNIE LUZIK, spokój, opanowanie - nieprawda. Przy Babci traci się cały animusz.
No nie wiadomo co począć - Babcia się przygląda, ja się uśmiecham, szwagrostwo ma ubaw. I tak przez długie minuty. Miłość, szczęście i przyjaźń w powietrzu, ale nie wiadomo co robić, co powiedzieć, czego oczekuje Babcia, która prawdopodobnie i tak chce tylko zobaczyć czy to, z czym wnuczka randkuje ładne jako tako i czy się nada.
Uh, spociłem się.
Tak więc święta - czas rodzinny. Poza wpieprzaniem z nudów (bo skoro się siedzi przy tym samym stole co sałatka, to głupio się nie zaznajomić), piciem wódki (dla odmiany z rodziną, a nie z Mariuszem) i narzekaniem jak bardzo w kościele fałszują, a w telewizji nic nie ma; brak innych ciekawych zajęć. Korzystam z tego, że wreszcie mam laptopa, więc leże i nadrabiam How i met your mother. Idzie mi całkiem poczciwie. Ale nie wiem czy mam się cieszyć, że przez kilka godzin dziennie gapię się w błyszczący monitor, a nie w matowe kartki książek Kapuścińskiego.
Co do laptopa, monitora i tego typu rzeczy - nie wiem co sądzić o Windowsie 8.
Niby cudo. Ładniutki, intuicyjny, wydajny, ciekawie rozwiązany Start (dzięki któremu do nie-robienia-niczego-ważnego można zrezygnować z używania pulpitu), ale jakoś tak dziwnie. No nie wiem, serio.
Podoba mi się, zostanę przy nim, ale jakoś nie wydaje się że to Windows. Za ładny.
Podobnie nie wiem co sądzić o TYM, Zwycięzcy mojej osobistej Olimpiady Hipsterstwa zaśpiewali Last Christmas. I nie wiem czy mi się podoba. Dramat ludzki, takie niezdecydowanie.
Jeśli chodzi o święta to jest 27 grudnia.
W tym dniu, dużo lat temu, urodził się Artur Andrus (wybitny polski satyryk) i Sabine Spitz (nie mniej wybitna niemiecka kolarka górska). W związku z tym, pragnę Wam życzyć by to, co usłyszeliście w ciągu ostatnich kilku dni się spełniło, a nie pozostało tylko pięknie brzmiącymi słowami, które - nie wiedzieć czemu - mówimy sobie raz do roku. Róbcie wszystko by być szczęśliwymi, zakładajcie dwa długie rękawy by nie chorować, kochajcie, uśmiechajcie się i postawcie komuś piwo bez okazji.
A Spitz i Andrusowi - sto lat.
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz